Rzeszów - Niedziela, 24.11.2024
Reklama

Mistrz i Małgorzata [RECENZJA]

Dodano: /

Gdyby tak muzyka mogła zostać idealnie odzwierciedlona słowami, muzyczny motyw przewodni spektaklu Cezarego Ibera, jego transowe brzmienie pobudzające ostrością jest dopełnieniem tego co zobaczą widzowie, kiedy po raz pierwszy przed ich oczami stanie świta Wolanda.

Zanim jednak w pełni zabrniemy do świata nadrealizmu Bułhakowa i skradzionej głowy Berlioza, na kilka krótkich chwil zatrzymajmy się przy aranżacji sceny. Cechuje ją przede wszystkim dynamizm i symbolika o dość wystudzonym wydźwięku, co w przełożeniu na całokształt przedstawienia pozostawia dużą dozę swobody działającej z korzyścią na doznania odbiorcy. Opisywany zabieg może wynikać w głównej mierze z mnogości poruszanych wątków, ale o tym później.

Na deskach „Siemaszki”  pojawia się konstrukcja przypominająca szklaną wystawę. Została ona umieszczona na końcu sceny i służy jako tymczasowy dom tytułowego Mistrza, co w połączeniu z odpowiednio prowadzonym światłem staje się dla publiczności sferą, po części wyjętą z pozostałej części sceny, bezsprzecznie dodając do całej historii sentymentalną nutę utraconej przeszłości, która notabene zostaje uzupełniona aktorstwem i tonem głosu Adama Mężyka.

Czas przejść do zasadniczej części całej opowieści. Arcydzieło Michaiła Bułhakowa cechuje mnogość wątków i symboli, pod tym względem „Mistrz i Małgorzata” w interpretacji Ibera nie ustępuje pola pierwowzorowi. Reżyser sumiennie przywołuje znaczną część wątków w sposób zhermetyzowany, pozwalając poznać smak każdego z nich i robi to na tyle hipnotyzująco, że nie sposób nie odnieść wrażenia zaginanej czasoprzestrzeni, bo choć całość trwa ponad trzy godziny, to i tak czas przecieka przez palce, a sam spektakl ani na moment nie traci pierwotnej esencji, skupiającej uwagę widza.

Co należy wyraźnie zaznaczyć, to fakt że mamy do czynienia zarówno z wątkiem moskiewskim, który dzieli spektakl na dwie części: pierwsza poświęcona perypetią Wolanda i druga skupiająca w sobie szczegółowo wątek miłosny Mistrza i Małgorzaty oraz wątek jerozolimski przedstawiający historie „graną” przez lalki. W trakcie scenicznej żonglerki wątkami, klimat każdej z nich wyróżnia się wyraziście, kiedy na scenie pojawia się Woland, natychmiastowo pojawia się swego rodzaju nadnaturalne szaleństwo, gdy mowa o Mistrzu i Małgorzacie dopada nas realizm i tęsknotę, a w przypadku Poncjusza Piłata czuć po prostu historyczny patos.

Dla wszystkich fanów rosyjskiej mody lat 30. XX wieku mam złą wiadomość: w spektaklu Siemaszki została ona ograniczona do minimum i jest w tym pewien klucz. Nie sposób nie oprzeć się wrażeniu, że dialogi, gesty i w końcu sama gra aktorska jest niejako odzwierciedleniem ich ubioru. Mówiąc w skrócie symbolizuje daną interpretacje osobowości.

Pozwolę sobie ponownie nawiązać do podziału spektaklu na dwie części. Wrażenia jakie pozostawia po sobie pierwsza część są niebywale barwne i żywe, zresztą źródłem tych odczuć jest w głównej mierze kreacja Wolanda, granego gościnnie przez Krzysztofa Boczkowskiego, na co dzień występującego we Wrocławskim Teatrze Współczesnym. Możemy zatem stwierdzić śmiało, że na rzeszowskiej scenie pojawia się prawdziwy szatan, z całą swoją złowrogą chytrością i magnetycznym uśmiechem. Towarzyszy mu świta, w której mimowolnie wyczuwamy pewną więź, która istnieje również pomiędzy kreacjami literackimi Bułhakowa.

W drugiej części scena w głównej mierze należała do „naszej” Małgorzaty i choć dobrze znana rzeszowskiej publiczności Dagny Cipora swoją grą przywołała wiele nostalgicznych westchnień, prezentując bezsprzecznie spójność pomiędzy kreacją sceniczną i literacką, to w dalszej części, kiedy ukazana jest jej relacja z Wolandem, kiedy na scenie pojawia się zupełna nagość, pojawia się również przeświadczenie, że do pełnej swobody niezbędnym może okazać się czas spędzony „w roli”. Nie zmienia to jednak tego, że Małgorzacie należą się owacje na stojąco, chapeau bas!

Rafał Bolanowski

 

Reklama

Komentarze

Pozostałe wiadomości

Aktualności

Filmowe Walentynki w kinie Zorza

Trzy propozycje filmowe z okazji święta zakochanych przegotowało rzeszowskie kino Zorza. Podczas tego wieczoru, nie zabraknie również niespodzianek. Na ekranie wyświetlone zostaną: „Miłosć jak miód”, „Miłość bez ostrzeżenia” oraz „Priscilla”. Cena biletu...

Aktualności

Rzeszowskie Juwenalia 2024. Ogłoszono kolejnego artystę

Żabson dołącza do grona wykonawców, którzy zagrają w tym roku na Rzeszowskich Juwenaliach. Raper wystąpi 11 maja na nowej scenie hip-hop. Do tej pory organizatorzy imprezy potwierdzili udział takich wykonawców jak: PRO8L3M,...

Aktualności

Festiwal Fredrowski w Rzeszowie. Trzydniowa uczta dla miłośników teatru

Początkiem marca w Rzeszowie będzie można zobaczyć trzy najwybitniejsze sztuki Aleksandra Fredry. Spektakle będą prezentowane w ramach Festiwalu Fredrowskiego Teatru Klasyki Polskiej.

Aktualności

"Tribute to Maria Koterbska" - muzyczne wspomnienie o królowej swingu w Filharmonii

Filharmonia Podkarpacka zaprasza na wyjątkowy koncert poświęcony polskiej „królowej swingu” Marii Koterbskiej. W repertuarze przeboje artystki na nowo zaaranżowane przez pianistę i band lidera Artura Jurka z udziałem wybitnych wokalistek: Agaty Borzym,...

Aktualności

Aktorzy Teatru Przedmieście zaśpiewają autorskie piosenki

W najbliższą niedzielę, 11 lutego w siedzibie Teatru Przedmieście przy ul. Reformackiej 4 w Rzeszowie odbędzie się premierowy koncert zatytułowany "Występne piosenki". Początek o godz. 18:00. Bilety w cenie 60 zł i...

Aktualności

"Orfeusz w piekle" - słynna operetka Offenbacha w kinie Zorza

W niedzielę 11 lutego, godz. 17:00 w kinie Zorza odbędzie się retransmisja z Festiwalu Salzburskiego słynnej operetki operetka Jacques’a Offenbacha w wyjątkowo barwnej i zabawnej inscenizacji.

Aktualności

Karnawałowe afterparty w Filharmonii. Światowe przeboje w nowej odsłonie

Podczas najbliższego piątkowego wieczoru w Filharmonii Podkarpackiej zabrzmią światowe przeboje w zupełnie nowych aranżacjach. Na scenie, oprócz filharmoników, pojawią się wyjątkowi wokaliści: Olga Szomańska i Marcin Januszkiewicz oraz zespół Pawla Steczka.

Reklama