Rzeszów - Piątek, 01.11.2024
Reklama

Mistrz i Małgorzata [RECENZJA]

Dodano: /

Gdyby tak muzyka mogła zostać idealnie odzwierciedlona słowami, muzyczny motyw przewodni spektaklu Cezarego Ibera, jego transowe brzmienie pobudzające ostrością jest dopełnieniem tego co zobaczą widzowie, kiedy po raz pierwszy przed ich oczami stanie świta Wolanda.

Zanim jednak w pełni zabrniemy do świata nadrealizmu Bułhakowa i skradzionej głowy Berlioza, na kilka krótkich chwil zatrzymajmy się przy aranżacji sceny. Cechuje ją przede wszystkim dynamizm i symbolika o dość wystudzonym wydźwięku, co w przełożeniu na całokształt przedstawienia pozostawia dużą dozę swobody działającej z korzyścią na doznania odbiorcy. Opisywany zabieg może wynikać w głównej mierze z mnogości poruszanych wątków, ale o tym później.

Na deskach „Siemaszki”  pojawia się konstrukcja przypominająca szklaną wystawę. Została ona umieszczona na końcu sceny i służy jako tymczasowy dom tytułowego Mistrza, co w połączeniu z odpowiednio prowadzonym światłem staje się dla publiczności sferą, po części wyjętą z pozostałej części sceny, bezsprzecznie dodając do całej historii sentymentalną nutę utraconej przeszłości, która notabene zostaje uzupełniona aktorstwem i tonem głosu Adama Mężyka.

Czas przejść do zasadniczej części całej opowieści. Arcydzieło Michaiła Bułhakowa cechuje mnogość wątków i symboli, pod tym względem „Mistrz i Małgorzata” w interpretacji Ibera nie ustępuje pola pierwowzorowi. Reżyser sumiennie przywołuje znaczną część wątków w sposób zhermetyzowany, pozwalając poznać smak każdego z nich i robi to na tyle hipnotyzująco, że nie sposób nie odnieść wrażenia zaginanej czasoprzestrzeni, bo choć całość trwa ponad trzy godziny, to i tak czas przecieka przez palce, a sam spektakl ani na moment nie traci pierwotnej esencji, skupiającej uwagę widza.

Co należy wyraźnie zaznaczyć, to fakt że mamy do czynienia zarówno z wątkiem moskiewskim, który dzieli spektakl na dwie części: pierwsza poświęcona perypetią Wolanda i druga skupiająca w sobie szczegółowo wątek miłosny Mistrza i Małgorzaty oraz wątek jerozolimski przedstawiający historie „graną” przez lalki. W trakcie scenicznej żonglerki wątkami, klimat każdej z nich wyróżnia się wyraziście, kiedy na scenie pojawia się Woland, natychmiastowo pojawia się swego rodzaju nadnaturalne szaleństwo, gdy mowa o Mistrzu i Małgorzacie dopada nas realizm i tęsknotę, a w przypadku Poncjusza Piłata czuć po prostu historyczny patos.

Dla wszystkich fanów rosyjskiej mody lat 30. XX wieku mam złą wiadomość: w spektaklu Siemaszki została ona ograniczona do minimum i jest w tym pewien klucz. Nie sposób nie oprzeć się wrażeniu, że dialogi, gesty i w końcu sama gra aktorska jest niejako odzwierciedleniem ich ubioru. Mówiąc w skrócie symbolizuje daną interpretacje osobowości.

Pozwolę sobie ponownie nawiązać do podziału spektaklu na dwie części. Wrażenia jakie pozostawia po sobie pierwsza część są niebywale barwne i żywe, zresztą źródłem tych odczuć jest w głównej mierze kreacja Wolanda, granego gościnnie przez Krzysztofa Boczkowskiego, na co dzień występującego we Wrocławskim Teatrze Współczesnym. Możemy zatem stwierdzić śmiało, że na rzeszowskiej scenie pojawia się prawdziwy szatan, z całą swoją złowrogą chytrością i magnetycznym uśmiechem. Towarzyszy mu świta, w której mimowolnie wyczuwamy pewną więź, która istnieje również pomiędzy kreacjami literackimi Bułhakowa.

W drugiej części scena w głównej mierze należała do „naszej” Małgorzaty i choć dobrze znana rzeszowskiej publiczności Dagny Cipora swoją grą przywołała wiele nostalgicznych westchnień, prezentując bezsprzecznie spójność pomiędzy kreacją sceniczną i literacką, to w dalszej części, kiedy ukazana jest jej relacja z Wolandem, kiedy na scenie pojawia się zupełna nagość, pojawia się również przeświadczenie, że do pełnej swobody niezbędnym może okazać się czas spędzony „w roli”. Nie zmienia to jednak tego, że Małgorzacie należą się owacje na stojąco, chapeau bas!

Rafał Bolanowski

 

Reklama

Komentarze

Pozostałe wiadomości

Aktualności

Tomek Kołecki z programem "Sztuka Marginesu" w Rzeszowie

Przygodę ze stand-upem rozpoczął w 2013 roku w wieku 16 lat, zostając najmłodszym komikiem w Polsce. Od tamtej pory nieprzerwanie jeździ po kraju, aby bawić publiczność swoimi żartami. Tomek Kołecki – bo...

Aktualności

Najlepsze krótkie metraże nominowane do Oscara tylko w WDK'u

14 marca o godz. 18:00 w Wojewódzkim Domu Kultury, w ramach programu „Oscar Nominated Shorts: Fabuły 2023”, odbędzie się projekcja filmów krótkometrażowych, które w tym roku powalczą o Oskara. Bilety w cenie...

Aktualności

Jakub Dziewit w Galerii Fotografii Miasta Rzeszowa. Wernisaż wystawy i spotkanie autorskie

“Fotografia sama w sobie jest jedynie możliwością sensu” to tytuł wystawy Jakuba Dziewita, której wernisaż odbędzie się już w najbliższy piątek, 10 marca o godz. 18:00 w Galerii Fotografii Miasta Rzeszowa. Wystawie...

Aktualności

Oscarowy tydzień w Kinie za Rogiem Cafe

W związku ze zbliżającą się ceremonią rozdania nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej, Kino za Rogiem Cafe przypomina ciekawe, nagrodzone i nominowane produkcje ostatnich lat, które warto znać, obejrzeć na dużym ekranie lub po...

Aktualności

"Blaski i Cienie" w Masce. Opowieść o jasnych i ciemnych stronach życia

Spektakl będzie można zobaczyć w piątek 17 marca o godz. 18.00 w ramach Sceny dla Młodzieży i Dorosłych.

Aktualności

Stand-uperka Paulina Potocka wystąpi w Rzeszowie

„Ja to mam szczęście” – to tytuł programu z którym do Rzeszowa przyjedzie Paulina Potocka. Występ odbędzie się 19 marca 2023 r. o godz. 19:00 w restauracji Warsztat Pizza przy Wyspiańskiego 18D.

Aktualności

Penderecki, Tansman i Dvořák w piątkowy wieczór w Filharmonii Podkarpackiej

„Agnus Dei” Krzysztofa Pendereckiego, „I Koncert fortepianowy” A. Tansmana i „VIII Symfonia” A. Dvoraka wypełnią program piątkowego (5.03) koncertu symfonicznego w Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie. Orkiestrę poprowadzi Paweł Przytocki....

Reklama