Rzeszów - Piątek, 20.09.2024
Reklama

Mistrz i Małgorzata [RECENZJA]

Dodano: /

Gdyby tak muzyka mogła zostać idealnie odzwierciedlona słowami, muzyczny motyw przewodni spektaklu Cezarego Ibera, jego transowe brzmienie pobudzające ostrością jest dopełnieniem tego co zobaczą widzowie, kiedy po raz pierwszy przed ich oczami stanie świta Wolanda.

Zanim jednak w pełni zabrniemy do świata nadrealizmu Bułhakowa i skradzionej głowy Berlioza, na kilka krótkich chwil zatrzymajmy się przy aranżacji sceny. Cechuje ją przede wszystkim dynamizm i symbolika o dość wystudzonym wydźwięku, co w przełożeniu na całokształt przedstawienia pozostawia dużą dozę swobody działającej z korzyścią na doznania odbiorcy. Opisywany zabieg może wynikać w głównej mierze z mnogości poruszanych wątków, ale o tym później.

Na deskach „Siemaszki”  pojawia się konstrukcja przypominająca szklaną wystawę. Została ona umieszczona na końcu sceny i służy jako tymczasowy dom tytułowego Mistrza, co w połączeniu z odpowiednio prowadzonym światłem staje się dla publiczności sferą, po części wyjętą z pozostałej części sceny, bezsprzecznie dodając do całej historii sentymentalną nutę utraconej przeszłości, która notabene zostaje uzupełniona aktorstwem i tonem głosu Adama Mężyka.

Czas przejść do zasadniczej części całej opowieści. Arcydzieło Michaiła Bułhakowa cechuje mnogość wątków i symboli, pod tym względem „Mistrz i Małgorzata” w interpretacji Ibera nie ustępuje pola pierwowzorowi. Reżyser sumiennie przywołuje znaczną część wątków w sposób zhermetyzowany, pozwalając poznać smak każdego z nich i robi to na tyle hipnotyzująco, że nie sposób nie odnieść wrażenia zaginanej czasoprzestrzeni, bo choć całość trwa ponad trzy godziny, to i tak czas przecieka przez palce, a sam spektakl ani na moment nie traci pierwotnej esencji, skupiającej uwagę widza.

Co należy wyraźnie zaznaczyć, to fakt że mamy do czynienia zarówno z wątkiem moskiewskim, który dzieli spektakl na dwie części: pierwsza poświęcona perypetią Wolanda i druga skupiająca w sobie szczegółowo wątek miłosny Mistrza i Małgorzaty oraz wątek jerozolimski przedstawiający historie „graną” przez lalki. W trakcie scenicznej żonglerki wątkami, klimat każdej z nich wyróżnia się wyraziście, kiedy na scenie pojawia się Woland, natychmiastowo pojawia się swego rodzaju nadnaturalne szaleństwo, gdy mowa o Mistrzu i Małgorzacie dopada nas realizm i tęsknotę, a w przypadku Poncjusza Piłata czuć po prostu historyczny patos.

Dla wszystkich fanów rosyjskiej mody lat 30. XX wieku mam złą wiadomość: w spektaklu Siemaszki została ona ograniczona do minimum i jest w tym pewien klucz. Nie sposób nie oprzeć się wrażeniu, że dialogi, gesty i w końcu sama gra aktorska jest niejako odzwierciedleniem ich ubioru. Mówiąc w skrócie symbolizuje daną interpretacje osobowości.

Pozwolę sobie ponownie nawiązać do podziału spektaklu na dwie części. Wrażenia jakie pozostawia po sobie pierwsza część są niebywale barwne i żywe, zresztą źródłem tych odczuć jest w głównej mierze kreacja Wolanda, granego gościnnie przez Krzysztofa Boczkowskiego, na co dzień występującego we Wrocławskim Teatrze Współczesnym. Możemy zatem stwierdzić śmiało, że na rzeszowskiej scenie pojawia się prawdziwy szatan, z całą swoją złowrogą chytrością i magnetycznym uśmiechem. Towarzyszy mu świta, w której mimowolnie wyczuwamy pewną więź, która istnieje również pomiędzy kreacjami literackimi Bułhakowa.

W drugiej części scena w głównej mierze należała do „naszej” Małgorzaty i choć dobrze znana rzeszowskiej publiczności Dagny Cipora swoją grą przywołała wiele nostalgicznych westchnień, prezentując bezsprzecznie spójność pomiędzy kreacją sceniczną i literacką, to w dalszej części, kiedy ukazana jest jej relacja z Wolandem, kiedy na scenie pojawia się zupełna nagość, pojawia się również przeświadczenie, że do pełnej swobody niezbędnym może okazać się czas spędzony „w roli”. Nie zmienia to jednak tego, że Małgorzacie należą się owacje na stojąco, chapeau bas!

Rafał Bolanowski

 

Reklama

Komentarze

Pozostałe wiadomości

Aktualności

Święto Paniagi uświetni występ "Viva Santana" Cichoński - Torres Band

Jedną z głównych atrakcji tegorocznego Święta Paniagi, będzie muzyczne show Leszka Cichońskiego i Jose Torresa na cześć legendarnego gitarzysty Carlosa Santany.

Aktualności

Podkarpackie Konfrontacje Fotograficzne. Do 8 kwietnia można zgłaszać prace

Trwają zgłoszenia do udziału w XXII Podkarpackich Konfrontacjach Fotograficznych. Koła, kluby i grupy fotograficzne działające na Podkarpaciu, mają czas do 8 kwietnia na wysłanie swoich prac.

Aktualności

Kolejny wykonawca sceny hip-hop w line-upie Rzeszowskich Juwenaliów

Do line’upu Rzeszowskich Juwenaliów dołącza Rów Babicze. Raperzy wystąpią 11 maja na scenie hip hop.

Aktualności

Kalendarz Wydarzeń Estrady Rzeszowskiej na Rok 2024

Estrada Rzeszowska ogłasza kalendarz wydarzeń na rok 2024, który obfituje w różnorodne i inspirujące imprezy kulturalne- od festiwali muzycznych po święta lokalne. Oferta jest skierowana do odbiorców z każdej grupy wiekowej, zarówno...

Aktualności

Rocznik 2023. Wystawa zbiorowa Rzeszowskiego Stowarzyszenia Fotograficznego

Zbliża się coroczne małe święto fotografii w Galerii Nierzeczywistej RSF. 5 kwietnia 2024 r. o godz. 18:00 odbędzie się wernisaz wystawy zbiorowej: Rocznik 2023.

Aktualności

Potężna dawka humoru w Rzeszowie. Zapewni ją Prezes, Ślązak i córeczka mamusi!

Już 18 kwietnia w Filharmonii Podkarpackiej zaprezentowany zostanie spektakl komediowy pt. "SPA - czyli Salon Ponętnych Alternatyw". Brawurowa gra aktorska, klimat zakopiańskiego hotelu i przezabawne dialogi to gwarancja rozrywki na najwyższym poziomie!

Aktualności

Jesus Chrysler Suicide na pierwszym koncercie poprzedzającym Rockową Noc

„Rockowa Noc from the Basement”, pod taką nazwą odbędzie się seria koncertów poprzedzających najgłośniejszy festiwal w Rzeszowie – Rockową Noc 2024. Jako pierwszy w ramach akcji wystąpi zespół Jesus Chrysler Suicide (JCS).

Aktualności

Nanga i My Sonic Horizon w kwietniu na scenie Rzeszowskich Piwnic

W pierwszy weekend kwietnia na muzycznej scenie Rzeszowskich Piwnic wystąpią dwie formacje, które pochodzą z zupełnie innych muzycznych światów.

Reklama