RZESZÓW. Średnia prędkość przejazdu przez skrzyżowania w Polsce wynosi 25 km/h, w Rzeszowie to jedynie 17 km/h. Ratusz problem z korkami upatruje w kierowcach ociągających się przy opuszczaniu skrzyżowania.
Niecodzienna konferencja miała miejsce w rzeszowskim ratuszu. Władze miasta zorganizowały spotkanie, na którym przedstawiono nagrania z miejskich kamer, m.in. skrzyżowania Sikorskiego -Powstańców oraz Piłsudskiego - Cieplińskiego. Jaki był powód takiego działania ze strony ratusza?
„Ostatnio pojawiają się artykuły, że Rzeszów jest zakorkowany, że coraz gorzej się jeździ itd. Oczywiście wszystko to jest z taką sugestią, że albo to jest wina sygnalizacji, albo w ogóle coś tu w tym wszystkim nie gra. Chcieliśmy przedstawić państwu, że tak naprawdę bardzo dużo zależy też od samych kierowców, jak się poruszamy w ruchu ulicznym, jak startujemy ze skrzyżowań, jakie prędkości rozwijamy, jakie odległości są między samochodami, bo to później bezpośrednio przekłada się na to czy przez skrzyżowanie przejedzie 10 samochodów, czy tylko 5” – wyjaśniał Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.
Następnie zaprezentowano kilka filmów (część umieszczamy pod tekstem), pokazujący zawsze jednego lub dwóch kierowców, którzy przy włączeniu zielonego światła opóźniają moment startu, przez co w konsekwencji przez dane skrzyżowanie nie przejedzie wyżej wspomniane dziesięć samochodów, a jedynie pięć, co zdaniem władz miasta wpływa na wysokie natężenie korków w mieście. Kolejnym powodem jakim usprawiedliwiano wzmożony ruch w Rzeszowie jest rozwój miasta.
„Im większe miasta, więcej ludzi. Więcej zakładów pracy, szkół, żłobków, przedszkoli, teatrów, obiektów sportowych, tym korki są większe – taka jest rzeczywistość. Kiedy wybudujemy jakąś nową ulice nie znaczy to wcale, że będzie mniej korków, bo natychmiast te nowe drogi powodują, że jest przyrost mieszkańców, przyrost wszelkich innych obiektów. Mnie nie przeraża, to że akurat tak się dzieje. Zależy mi przede wszystkim na tym, żeby miasto się rozwijało” – mówił podczas konferencji Tadeusz Ferenc, prezydent miasta.
Jak widać, problem korków w mieście staje się coraz to większą zmorą kierowców. Przykłady pokazane w ratuszu były zdarzeniami, jakie kamery miejskie zarejestrowały w przeciągu dwóch dni. Śmiało można stwierdzić, że problem korków w mieście nie wynika jedynie z przykładów, jakie zaprezentowały władze miasta, powyższy problem jest jedynie wierzchołkiem góry lodowej, która na nieszczęście mieszkańców nie zamierza stopnieć.
Wiele miast radzi sobie z zatłoczonymi ulicami na różne sposoby, jedni starają się ograniczać ruch w śródmieściach jedynie dla obywateli miast, w Pekinie zdecydowano się na zamknięcie 23 ulic miasta dla przyjezdnych. Sytuacje w Rzeszowie komplikuje sprawa buspasów zabierających kierowcą jeden pas ruchu, który z kolei jest niezbędny z perspektywy mieszkańców korzystających z komunikacji miejskiej. Sprawy nie ułatwiają również nowe inwestycje, których nie poprzedzają dodatkowe inwestycje drogowe.
Rafał Bolanowski (rafal.bolanowski@resinet.pl)
Komentarze
Zaloguj się aby móc dodać komentarz