Dodano: 21.05.2010 r.
RZESZÓW. Ponownie będzie sądzony Piotr Mojeścik, oskarżony o zastrzelenie w październiku 2008 r Marcina Dziury i Bogdana Kenara. W procesie przed sądem pierwszej instancji nie wyjaśniono dostatecznie wszystkich istotnych okoliczności mogących mieć wpływ na ocenę zachowań oskarżonego - uznał Sąd Apelacyjny w Rzeszowie. Uchylono wyrok skazujący Mojeścika na karę dożywotniego więzienia i sprawę skierowano do ponownego rozpoznania.
Pierwszy proces Mojeścika przed Sądem Okręgowym w Krośnie rozpoczął się 28 września 2009 roku. Oskarżony nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Wyrok zapadła 11 stycznia tego roku.
- Do obowiązków sądu należało ustalenie dokładnych okoliczności tego morderstwa - uzasadniał Jarosław Krysa, sędzia sądu okręgowego. - Zabójstwo Marcina Dziury zostało szczegółowo przemyślane i zaplanowane. Bogdan Kenar zginął tylko dlatego, że przyjechał wraz z Marcinem i był świadkiem jego śmierci. Okoliczności i sposób popełnienia tego podwójnego morderstwa zasługują na potępienie i najwyższy wymiar kary, jakim jest dożywotnie więzienie.
Obrońcy oskarżonego wnieśli apelację od tego wyroku. Sformułowali w niej wiele zarzutów do sposobu przeprowadzenia procesu ich klienta. Sąd Apelacyjny odrzucił część tych wniosków, jednak niektóre uznał za zasadne.
- Nie wyjaśniono dostatecznie kwestii, czy oskarżony działał w afekcie, czy też z rozmysłem i premedytacją - uzasadnia postanowienie Zbigniew Śnigórski, sędzia sądu apelacyjnego, sprawozdawca w procesie Mojeścika. - W uzasadnieniu wyroku Sąd Okręgowy bardzo skąpo odniósł się do wymierzonej kary eliminacyjnej, dożywotniego pozbawienia wolności. Karę tę orzeka się wobec psychopatycznych morderców, którzy nie poddają się resocjalizacji w zakładzie karnym. Sąd nie zbadał czy oskarżony jest podatny na resocjalizację czy nie. Biegli ani słowem nie wypowiedzieli się, czy Piotr Mojeścik wykazuje cechy psychopaty. Nie ulega kwestii wina oskarżonego. Jednak nawet sprawca tak potwornej zbrodni musi mieć świadomość, że został osądzony w sprawiedliwym procesie.
Dramat, który jesienią 2008 roku rozegrał się w Wernejówce koło Rymanowa, wstrząsnął mieszkańcami Podkarpacia. Marcin Dziura, 28-letni rzeszowianin i Bogdan Kenar, 35-latek z Iwonicza, zniknęli bez śladu. 15 października 2008 r. pojechali we dwóch do stadniny w Wernejówce. Marcin miał tam odebrać konia, który był zapłatą za pracę w gospodarstwie.
Przez trzy tygodnie krewni Marcina i Bogdana szukali zaginionych mężczyzn. Piotr Mojeścik, właściciel stadniny, twierdził, że młodzi mężczyźni umawiali się z nim, lecz nie przyjechali w ustalonym dniu. Rodziny zaginionych uparcie gromadziły dowody i w końcu policja zatrzymała Piotra Mojeścika. Po wielogodzinnym przesłuchaniu. przyznał się on do podwójnego zabójstwa i wskazał miejsce ukrycia zwłok.
- Czy ten fakt można uznać za współpracę z organami ścigania, która może być okolicznością łagodzącą? - Pyta Zbigniew Śnigórski. - Trzeba to ustalić, a sąd pierwszej instancji w ogóle nie odniósł się do tej kwestii.